Wczoraj doszła do nas wiadomość, że otrzymaliśmy premie za IV kwartał ubiegłego roku. Podając mi kwotę, Ojciec Dyrektor zauważył niejako mimochodem "Na lalkę pewnie nie starczy, ale..." Cóż, nie szkodzi :) Może i nie wystarczy na lalkę, ale na dentystę i moteczki, i kilka kompletów koreańskich drutów wystarczy z pewnością :)
Zwłaszcza, że premii nie oglądaliśmy już dawno.
***
Brahdelt, dziękuję pięknie za pochwałę! Ty niejedną parę rękawic masz już za sobą, kiedyś z wypiekami oglądałam Twoje rękawice z litewskimi wzorami (popraw mnie, jeśli to nie były litewskie), barwne i piękne. Że nie wspomnę już o tych wspaniałych kolanówkach - o, te mam na myśli -
Wyglądają znajomo? :) ^^
Mnie dzierganie w okrążeniach ogromnie przypadło do gustu, jakoś chyba nawet bardziej niż zwykłe "wte i we wte" :) Uprzedzam jednak, że pewnie zaistnieje moment, kiedy będę Cię zasypywać mailami błagalnymi z prośbą o pomoc i wyjaśnienia...
A w ogóle to pod koniec marca będę służbowo w Warszawie, całe dwa dni :) wówczas zażądam też osobistego wyjaśnienia, co takiego jest w świnkach morskich, że nie przypadły Ci do gustu!
Słomko, Simply - tak, koniki morskie dają dużo inspiracji. Jak się zobaczymy, to sobie o tym podyskutujemy :)
***
Dzierganie pięciodrutowe w okrążeniach ma też wielką zaletę jaką są niewielkie rozmiary projektów. Dla mnie to cecha szczególnie pożądana - choćby ze względu na fakt, że występuje niewielkie stosunkowo zużycie surowca, a ja mam solenne postanowienie używania wyłącznie szlachetnych włóczek. Więc do grona kłębuszków w niebieskim kartonie dołączył motek Elian Merino w cieniowanych kolorach, z którego ta pierwsza konikowa para powstanie. Mam nadzieję, że wystarczy mi tej drugiej włóczki, bo to kłębek wełenki w ładnym fioletowym kolorze wyszukany przez moją Mamę w SH i drugiego nie będzie. A szkoda by było pozostawić na przykład jednego z koników bez ogona :) A Merino dokupię w dowolnym momencie, bo jedna z Gdańskich pasmanterii od niedawna ma też DOBRE włóczki. Fajowo!
środa, 29 lutego 2012
poniedziałek, 27 lutego 2012
Depeenesy, tunel i koniki morskie
Najpierw wyjaśnienia dotyczące koników morskich. Są to jedne z moich ulubionych stworzeń, z różnych względów: mają interesującą biologię, są ładnie ubarwione i mają zawinięte ogonki, niezmiernie eleganckie.
Kiedy zatem odkryłam na Ravely wzór na tradycyjne rękawice z motywem nietradycyjnym, bo konikowo-morskim, poczułam zew pięciu drutów. Uwaga - zdjęcia podwędziłam z Ravelry, od Autorki wzoru, nie pytając o zdanie, co może nie jest grzeczne, ale jest wyrazem podziwu :) Wersji konikowych rękawic na tym portalu znalazłam sporo, bo sam wzór jest wdzięczny i miły dla oka.
Jak widać są tu dwa rodzaje koników, tej samej autorki. I tak mnie to zmotywowało, że na ebayu zakupiłam mnóstwo drutów bambusowych do skarpet, krótkich (5 cali). Rozmiary -od 2 do 5, z ćwiartkami włącznie - i to wszytko za 4 dolary. Niedawno przyszły, a ja zabrałam się do ćwiczeń.
Najpierw zastanawiałam się, jak w ogóle złapać za tak krótkie druciki. A potem, po początkowych trzech rzędach ściągacza, poszło już wcale nieźle. Dzierganie w okrążeniach podoba mi się. Mam na razie problemy z podawaniem każdego koloru włóczki osobną ręką, ponieważ chwilami wydaje mi się, że mam co najmniej kilka kciuków za dużo. Ale pomału opanowuję tę technikę, nie ściągam za bardzo oczek w okrążeniach. Próba co prawda wykonana w akrylu, bo akurat akryl w dwóch kontrastowych kolorach mam w domu (Kotek) a szlachetnej przędzy bardzo mi szkoda. Co sądzicie?
Bardzo mnie rozśmieszyło, że te kropeczki na jaśniejszym tle w tradycji nazywają się "wszy" :)
Klin kciuka zrobiłam tylko do momentu opisanego we wzorze, by upewnić się że rozumiem zasadę, a potem zamknęłam oczka i wróciłam do okrążeń. Górny czerwony pasek dziergałam dziś u Koleżanki podczas dość gorącej dyskusji o tańcu i wydaje mi się, że nieświadomie pościskałam oczka, ale jest to również może wynikiem tego, że czerwony Kotek jest bardziej sztywny od białego? Nie wiem, raczej wskazywałabym na moje niedostatki umiejętności.
W każdym razie - nie będzie to rękawica, jest to tunel roboczy dla testowania umiejętności. Ale rozmiar akurat na Mariusza :)
poniedziałek, 13 lutego 2012
Kłębki w Oslo
Dziś przeżyłam szok kulturowy. Moja Bratowa musiała mnie wytarzać w śniegu, żebym odzyskała przytomność i zmysły :) Powód? Kłębki, oczywiście...
Rzeczona Bratowa zabrała mnie dziś do pasmanterii. Zatkało mnie już w progu, gdy w pierwszym regale spotkałam się z Kidsilkiem Haze Rowana. A potem było już tylko gorzej... :)
Szok wynikł z zawartości kłębków. W całym sklepie znalazłam tylko 20% nylonu i to we włóczkach skarpetowych. Reszta to wełny - owcze, alpacze, wielbłądzia nawet. Angory, jedwabie, rozmaite "baby" - alpaki, angorki... Kolory powodowały oczopląs, same popatrzcie - zrobiłam kilka zdjęć telefonem, zanim spojrzał na mnie bazyliszek w osobie Pani Ekspedientki (swoją drogą obdarzonej słuchem świstaka)
Ponieważ fundusze raczej polskie, a ceny zdecydowanie norweskie, mam na pamiątkę pobytu tylko kilka sztuk. Dwa moteczki Baby Alpaki z jedwabiem - pierwszy raz mam w rękach tak szlachetną mieszankę. Trzy kłębki na czapkę dla Męża, taką w norweskie wzory, wełenka produkcji norweskiej. I prezent od Braterstwa - cztery ślicznie ręcznie farbowane moteczki merino. A ponieważ na Multnomah potrzebuję dwa, zrobię dwie takie chusty :) Drugą dla Bratowej... ^^
Rzeczona Bratowa zabrała mnie dziś do pasmanterii. Zatkało mnie już w progu, gdy w pierwszym regale spotkałam się z Kidsilkiem Haze Rowana. A potem było już tylko gorzej... :)
Szok wynikł z zawartości kłębków. W całym sklepie znalazłam tylko 20% nylonu i to we włóczkach skarpetowych. Reszta to wełny - owcze, alpacze, wielbłądzia nawet. Angory, jedwabie, rozmaite "baby" - alpaki, angorki... Kolory powodowały oczopląs, same popatrzcie - zrobiłam kilka zdjęć telefonem, zanim spojrzał na mnie bazyliszek w osobie Pani Ekspedientki (swoją drogą obdarzonej słuchem świstaka)
Ponieważ fundusze raczej polskie, a ceny zdecydowanie norweskie, mam na pamiątkę pobytu tylko kilka sztuk. Dwa moteczki Baby Alpaki z jedwabiem - pierwszy raz mam w rękach tak szlachetną mieszankę. Trzy kłębki na czapkę dla Męża, taką w norweskie wzory, wełenka produkcji norweskiej. I prezent od Braterstwa - cztery ślicznie ręcznie farbowane moteczki merino. A ponieważ na Multnomah potrzebuję dwa, zrobię dwie takie chusty :) Drugą dla Bratowej... ^^
niedziela, 12 lutego 2012
Jestem w Oslo
:)
Fajnie, prawda? Muszę sobie poszukać pamiątkowych kłębków. Iwona z bloga Drutoterapia poleciła mi norweską markę Viking. Będę szukać :)
Fajnie, prawda? Muszę sobie poszukać pamiątkowych kłębków. Iwona z bloga Drutoterapia poleciła mi norweską markę Viking. Będę szukać :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)